Strony

piątek, 17 kwietnia 2015

Lawendowa dama


Tytuł: "Lawendowa Dama"

Autor: Mary Jo Putney

Cykl: Romans historyczny 

Kategoria: Romans

Wydawnictwo: Amber

Liczba stron: 304

Ocena: 5.5/10











Laurel od wielu lat zajmuje się pomocą. Razem z bratem stworzyła szpital oraz dom Zion, który udziela schronienia kobietom i dzieciom, uciekającym przed brutalnym mężem lub ojcem. Czuje satysfakcję z wykonywanej pracy. Ludzie kochają ją i szanuję. Jest dla nich promykiem słońca, który oświetla im drogę do nowego życia. Jest jedną z nich. Lecz nikt nie pomyślałby, kim jest naprawdę – hrabiną, która od dziesięciu lat posiada męża. Czy gdyby znali prawdę, nadal Laurel byłaby dla nich aniołem? Czy Kirklandowi uda się odzyskać żonę, mimo demonów przeszłości? Jaka niespodzianka czeka to małżeństwo?

Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce ani autorce. Zachęcił mnie dopisek: romans historyczny. Pewnie Was zdziwi, dlaczego akurat romans mnie zainteresował, który należy do gatunku niezbyt lubianego przeze mnie. Dzielnie trzymam się swojego postanowienia, by otworzyć się na nowe gatunki, a że romansu historycznego nigdy nie czytałam, postanowiłam spróbować. I niestety moje wcześniejsze przypuszczenia do tego typu powieści spełniły się. Książka nie przypadła mi do gustu i raczej nie zachęciła do lepszego poznania gatunku.

Jedyną zaletą, którą znalazłam w "Lawendowej Damie" (oprócz intrygującego tytułu), jest przyjemność z czytania jej. Podejrzewam, że każda kobieta chciałaby, choć na chwilę znaleźć się w ciele Laurel i przeżyć wszystkie przygody, uniesienia. Historia Laurel nie jest jakoś bardzo emocjonująca, ale po ciężkim dniu pełnym problemów i żmudnej pracy, taka odskocznia jest idealna, by odpoczęć i znaleźć się w innym ciele. Obserwowanie zmagań innych ludzi czasami pozwala zrelaksować się.  

Niestety nie umiałam polubić głównej bohaterki. Była aniołem, który dawał ciepło i miłość każdej istocie na tym świecie. Nie można było znaleźć u niej ani jednej wady, co bardzo mnie irytowało. Nie ma takich ludzi na świecie. Laurel była zbyt wyidealizowana. Zamiast w naturalny sposób motywować do działania, jak zwykle wpływają na mnie tego typu postacie, zniechęcała mnie do siebie i często wręcz przerażała tą doskonałością. W dodatku nie mogłam zrozumieć jej zachowania wobec Kirklanda. Od początku powieści zastanawiamy się, dlaczego opuściła go. Myślałam, że będą to przyczyny słuszne i mające swoje uzasadnienie. Zawiodłam się na tym. Były straszne, ale niesłuszne według mnie. To jest jeden przykład postępowania głównej bohaterki, a można by dać ich o wiele więcej.

Nie mogę również zaakceptować fabuły. Ona też odchodziła od realności, choć działa się w świecie, który jest nam znany, mimo że wydarzenia działy się kilka wieków temu. Relacje między bohaterami były zbyt proste przy wielkich problemach, które rozwiązywały się w niezrozumiały sposób. Zabrakło mi również tego klimatu. Anglia za czasów Napoleona to bardzo ciekawy temat, który odkąd pamiętam interesował mnie. A powieść mogłaby odbywać się w każdym czasie, gdyby nie krótka wzmianka na ten temat.

Nie zniechęcam Was do tej powieści, gdyż można spędzić przy niej miłe chwile. Tylko ostrzegam, żebyście wybrali dobry okres, by ją przeczytać. Obecnie jestem pełna energii. Podejrzewam, że gdybym czytała "Lawendową Damę" na przykład na koniec roku szkolnego, przemówiłaby do mnie. Można całkowicie oderwać się od trudnej rzeczywistości i przenieść w świat często naiwny, ale pozwalający na wytchnienie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Amber

Książka przeczytana w ramach wyzwania: 

15 komentarzy:

  1. Wybacz, ale romanse historyczne nie są moim ulubionym gatunkiem książek. Raczej więc nie skuszę się na nią.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę wiele zależy od tego, kiedy przeczytamy daną pozycję. Czasem się zdarza, że w kompletnie złym czasie ją przeczytamy. Ale taki już nasz los;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nie moje klimaty. Przynajmniej nie na tym etapie życia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam kilka romansów historycznych i jedynym co mi się w nich spodobało to sceny zbliżenia. Reszta - dialogi, tło i przede wszystkim umiar we wszystkim o czym się mówi, często męczył mnie i nudził. Nie dziwię się więc, że nie jest to chwytny gatunek i że Tobie nie przypadł do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kusi mnie ta książka. Niestety. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Romans historyczny? Zdecydowanie nie. Nie cierpię historii ;/

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytam romansów, opis w ogóle mnie nie interesuje. A tym bardziej wyidealizowana główna bohaterka ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. To raczej nie dla mnie ;)

    www.magicznerecenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam właśnie okropne przeżycia w związku z romansami historycznymi, na mojej półce widnieje ich tylko 4, ale moja przyjaciółka ma ich dużo więcej i kilka z nich czytałam, krótko mówiąc mi się "przejadły" i nie zamierzam ich raczej na razie czytać :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba nigdy nie czytałam typowego romansu historycznego i raczej się nie palę. Twoja recenzja tym bardziej mnie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  11. A już myślałam,że będzie to trochę lepsza książka.Daruję ją sobie.Są inne,ciekawsze powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. To nie jest mój ulubiony gatunek.
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka zdecydowanie nie dla mnie
    http://karmeloweczytadla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przepadam za wyidealizowanymi postaciami, więc odpuszczę sobie tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń