środa, 15 lipca 2020

Mali mężczyźni – Louisa May Alcott


Tytuł: Mali mężczyźni

Autor: Louisa May Alcott

Tłumaczenie: Zofia Grabowska

Cykl: Małe Kobietki 

Tom: III

Kategoria: Literatura klasyczna

Wydawnictwo: Wydawnictwo MG

Liczba stron: 464

Ocena: 7/10






Mówi się, że niektórzy ludzie rodzą się po prostu dobrzy, a niektórzy dążą do dobroci przez całe życie. Od lat w literaturze, filozofii i nauce dyskutuje się, jak to naprawdę jest z tymi dobrymi ludźmi. Kwestia genów, a może środowiska? Zadaje się pytanie, czy dobroci da się nauczyć. Do dzisiaj nie mamy konkretnej odpowiedzi. Każdy może mieć jakieś poglądy na ten temat lub swoje własne doświadczenia, ale nie da się odnieść tego do jednej zasady. Z biegiem czasu pojawią się pytania o moralność – czy w ogóle jest nam potrzebna? Opinii zapewne też jest wiele, ale ja pozostaję wierna starym zwyczajom, gdzie honor, uczciwość, lojalność i czyste serce są wybitnie ważne. 

Nasze małe dziewczynki stały się dorosłymi kobietami, które musiały zdecydować, co jest najważniejsze dla nich w życiu i jak chcą je poprowadzić. Jo sama po sobie oczekiwała bardzo wiele. Miała mnóstwo pomysłów na przyszłość, ale tym dominującym była kariera pisarki. Los prowadzi własnymi ścieżkami, więc pewnego dnia nasze droga Jo poszła w całkowicie inną stronę i wraz z mężem założyła szkołę dla chłopców. Teraz musi poradzić sobie z tym olbrzymim wyzwaniem i sprawić, by jej mali chłopcy wyszli na dobrych i uczciwych mężczyzn. Jest to praca na pełen etat, lecz nie ma nic piękniejszego i bardziej satysfakcjonującego niż danie miłości zagubionym w świecie dzieciom. 

Kilka miesięcy temu "Małe Kobietki" podpiły moje serce. Sprawiły, że zapomniałam o całej mojej rzeczywistości i oddałam się w uroczy i tak ciepły świat czterech sióstr. Następnie przyszedł czas na film "Małe Kobietki" i drugi tom powieści, "Dobre żony". Wrażenie nie było już tak piorunujące jak za pierwszym razem, ale nadal czułam się oczarowana. Dlatego z wielką niecierpliwością czekałam na trzeci tom i jestem właśnie po przeczytaniu go. Nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, jak niesamowicie było powrócić do stron przedstawiających życie Jo. 

Po raz kolejny styl autorki zachwycił mnie i sprawił, że ponownie zaufałam jej słowom. Nie jest to idealny język i warto też pamiętać, że jest to jednak stosunkowo stara powieść, więc nie dla każdego. Mimo to sposób, w jaki autorka nas prowadzi przez zwykłe codzienne historie, jest pełen oddania i ewidentnej pasji. Język Alcott jest wyjątkowo kwiecisty i barwny. Nawet najprostsze rzeczy są opisywane, jakby to był największy cud świata. Cenię sobie taką unikatowość i kunsztowność w stylistyce. 

Mimo że byłam bardzo podekscytowana możliwością przeczytania trzeciego tomu, miałam wiele obaw. Przyzwyczaiłam się do Jo i pozostałych sióstr, a tym razem jako czytelniczka dostałam już odmienną historię. Jestem człowiekiem, który niesamowicie boi się jakichkolwiek wyzwań, więc moje nastawienie momentalnie zmieniło się na sceptyczne. Ale to nic – autorka naprawdę potrafi oczarować, dlatego powoli strona za stroną i pokochałam uczniów szkoły. Tak jak kiedyś powoli oddałam swoje serce we władanie siostrom, teraz należy ono do kilkunastu chłopców i trzech dziewczynek, którym życzę wszystkiego co najlepsze. Ich poczynania niezmienienie mnie ciekawiły i nie miało znaczenia, że to zwykłe dziecięce zabawy. Dzieciństwo ma w sobie coś magnetyzującego, czego większość dorosłych na co dzień nie przeżywa. 

Warto Was ostrzec przed pewnymi aspektami "Małych mężczyzn". Tak jak wspominałam przy stylu, książka nie jest współczesną powieścią. Dlatego niektóre fragmenty mogą budzić sprzeciw, a nawet oburzać. Wychowanie dzieci w tamtych czasach rządziło się innymi zasadami i część z nich obecnie jest niedopuszczalne. Oczywiście część z nich nadal jest stosowane albo powinno być. Niektórych może też drażnić rola kobiety. Teraz nie żyjemy w tak sztywnych ramach i nie wyobrażam sobie, że jako dziewczynka nie mogłabym grać na przykład w piłkę nożną, co w powieści jest ukazane jako niestosowne. W żaden sposób nie jest to wada i nie chciałabym, żeby ten aspekt zniechęcił Was do lektury. Wynika to po prostu z kontekstu historycznego. 

Tym bardziej że powieść ukazuje, jak ważna w życiu jest moralność, uczciwość i pragnienie czynienia dobra. Niektórym być może wyda się to zbyt moralizujące i nachalne, jednak mnie taka forma wręcz oczywistego przekazu przypadła do gustu. Za pomocą zwykłych psot autorka ukazuje, jak niektórzy będąc dobrymi ludźmi, mogą się zgubić w świecie nienawiści i zła. Część chłopców pochodzi z biednych rodzin albo nawet z ulicy. By żyć, musieli kraść, bić się i uodparniać na wszelkie przejawy zła. Jednak olbrzymia miłość i cierpliwość są w stanie poprowadzić takie dzieci ku świetlanej przyszłości. To właśnie od pierwszy kart książki robi Jo wraz ze swoim mężem, a ja wiernie jej towarzyszę, mając nadzieję, że pewnego dnia przeczytam, jak niesamowity owoc przyniosła ich miłość. 

W "Małych mężczyznach" jest wielu bohaterów, stąd też ich pobieżna kreacja. Przyznam, że ten aspekt bardzo mnie zawiódł, ponieważ liczyłam, że dostanę wielowymiarową gamę charakterów, które będą mnie zachwycać, przekonywać do siebie lub zniechęcać. Tymczasem na główne prowadzenie wychodzą tylko pojedynczy chłopcy. Jednak zacznę przede wszystkim od Jo. Pamiętam Jo jako osobę pełną pasji, iskry i nieokrzesania. To mnie w niej pociągało, a obecnie jest postacią przeidealizowaną, która paradoksalnie będąc kochaną i dobrą, traci na unikatowości charakteru. Natomiast wśród chłopców moją uwagę przyciągnął przede wszystkim mały i nieśmiały Nat. Historia tego chłopca jest wyraźnie zarysowana, a czytelnik, zaczynając od zwykłego współczucia, dąży do szacunku i podziwu dla tej duszyczki. Podobnie jest z jego przyjacielem – Danem. Pisarka w rozbudowany sposób ukazała jego przemianę. Wszystko działo się powoli i w logiczny sposób. Zarazem nienachalnie. Takie przemiany są trudnym i wartościowym zabiegiem w literaturze. 

Cały ten cykl to niesamowita przygoda, która otula czytelnika i pozwala poczuć prawdziwą macierzyńską miłość. Cieszę się, że ponownie mogłam poczuć to cudowne uczucie. I już w tej chwili jeszcze z większym niecierpliwieniem czekam na część czwartą, która kończy całą serię. Czuję, że to będzie niezwykłe zakończenie. Tymczasem z całego serca polecam Wam tę historię. A w szczególności osobom, które doceniają takie urocze opowieści. 

Za możliwość ponownego spotkania się z Jo i poczucia jej wielkiej miłości dziękuję bardzo Wydawnictwu MG

8 komentarzy:

  1. Ja jeszcze nie miałam okazji sięgnąć po ten cykl. Wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zamiar sięgnąć po Małe Kobietki, bo jeszcze ich nie czytałam a niesamowicie mnie ciekawi ta książka. A później się zobaczy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, żę Tobie też tak bardzo przypadnie do gustu :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. To czekam na Twoją opinię! :)
      Ja również pozdrawiam ♥

      Usuń